Kryminalny charakter wymiaru sprawiedliwości

Kryminalny charakter wymiaru sprawiedliwości

25 czerwca na dwa dni przed moim aresztowaniem pod pretekstem niepłacenia astronomicznych alimentów, zostałem zaproszony do podzielenia się doświadczeniami na temat polskiego wymiaru sprawiedliwości. Poniżej prezentuję notatki do wystąpienia.

Na wstępie chciałbym podziękować Zarządowi, a szczególnie Panu Prezesowi Klubu za zaproszenie.

To co mam dzisiaj do powiedzenia jest efektem prawie siedmiu lat doświadczeń z polskim wymiarem sprawiedliwości a ostatnio szerzej z systemem zarządzania państwem. Ogólne tezy do tego o czym szerzej powiem zawarłem w dokumencie, który przesłałem Panu Prezesowi a teraz chciałbym uzasadnić zawarte tam stwierdzenia. Ogólna i podstawowa teza jest taka, że państwo polskie zostało przejęte przez kryminalne struktury. Mnożą się fabrykowania oskarżeń przeciwko niewygodnym osobom, niszczenie przedsiębiorczości oraz rozbijanie rodzin. Owe kryminalne struktury opanowały wymiar sprawiedliwości, Sejm, policję i finanse państwa.

Otóż moje problemy zaczęły się bezpośrednio, kiedy zostałem oskarżony o znęcanie się nad żoną. Oskarżenia były spreparowane a zaangażowanie sądów prokuratury i policji w oszustwa było dla mnie szokiem. Żona jak się okazało, ma powiązania ze służbami sądowymi i do tego, przynajmniej w owym czasie była aktywistką wpływowej sekty Sai Baby i prawdopodobnie nadal nią jest.

Dzieci zostały odizolowane ode mnie i nie mogę się z nimi spotkać już od siedmiu lat. Ja sam zacząłem być nękany oskarżeniami i niekończącym się procesami sądowymi włącznie z wielokrotnymi badaniami psychiatrycznymi i aresztami a w zeszłym roku spędziłem kilka miesięcy za kratami przy jawnie spreparowanych oskarżeniach.

Proces o znęcanie trwał ponad 4 lata, dwa razy w pierwszej instancji i dwa razy w apelacji. Byłem tez zamknięty w szpitalu psychiatrycznym. Po wyroku skazującym w pierwszej instancji poddałem się badaniu wykrywaczem kłamstw przez biegłego sądowego, które potwierdziło w całości moją niewinność. Dowód z badania wariografem nie został dopuszczony i zostałem ostatecznie skazany. W trakcie procesu oskarżycielka i prokuratura odmówili badania wariograficznego a ja pokazałem, że obdukcja, którą posłużyła się żona była spreparowana. Było tam znacznie wiej oszustw.

USUNIĘCIE ŁAWNIKÓW

Charakterystyczne że w marcu 2007r. wprowadzono ustawę usuwającą ławników z sądów karnych. Było to w czasie rządu PiS i Zbigniewa Ziobry jako ministra sprawiedliwości. Art 182 Konstytucji mówi, że „Udział obywateli w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości określa ustawa”. Były głosy w związku z tym, że ustawa jest niezgodna z Konstytucją, a jednak prezydent, sam prawnik, podpisał tę ustawę, nawet nie kierując jej do Trybunału Konstytucyjnego. Wśród głosów podających w wątpliwość konstytucyjność ustawy był między innymi sędzia Marek Celej z Krajowej Rady Sądownictwa.

Również sam Trybunał Konstytucyjny wyrokiem z 29 listopada 2005r. potwierdził konieczność reprezentacji obywatelskiej w sądownictwie. 30 lipca 2010r. złożona została w moim imieniu skarga konstytucyjna na ustawę z marca 2007r. Po prawie roku zastanawiania się Trybunał w postępowaniu wstępnym odrzucił skargę bez nadawania jej biegu, argumentując, że ponieważ forma uczestnictwa obywateli w orzekaniu nie jest określona w Konstytucji, to równie dobrze tego udziału może w ogóle nie być.

Było to w sposób oczywisty sprzeczne z wcześniejszym wyrokiem TK gdzie stwierdzono, że jeśli już jest mowa o udziale obywateli w orzekaniu to nie można ich całkiem wyeliminować ani udział ten nie może być jedynie symboliczny. Jak widać wiarygodność Trybunału jest zerowa a jego reputacja sięga bruku.

PODOBNE PRZYPADKI

W wyniku osobistych doświadczeń skontaktowałem się z różnymi stowarzyszeniami walczącymi z bezprawiem. Zacząłem pisać w Internecie na tematy związane z wymiarem sprawiedliwości. Bywałem w Sejmie i zacząłem przyglądać się działaniu władz, ale też zachowaniu się stowarzyszeń obywatelskich. Zauważyłem, że kwestia zmian w wymiarze sprawiedliwości jest tematem tabu, a posłowie panicznie boją się o tym nawet wspominać. Jeśli już mówią, to unikają meritum sprawy i proponowane przez nich rozwiązania zmierzają do utrwalenia status quo. To dotyczy np. wystąpień europosła Janusza Wojciechowskiego, ale nie tylko jego.

Takich przypadków jak mój jest więcej. Zauważyłem, że atakowani są ludzie wracający z emigracji czy też przedsiębiorcy niezwiązani z układami politycznymi. Z ostatnio znanych, jest historia Rafała Gawrońskiego, re-emigranta z Francji, który próbował założyć gospodarstwo rolne. Zniszczono go finansowo, a gdy zaczął się bronić zrobiono mu sprawę karną za zniesławienie i wylądował w więzieniu. Obecnie jest warunkowo na wolności ale jest ciągle nękany przez wszelkiego rodzaju bezpiekę, włącznie z próbami zabrania mu małego dziecka.

W mediach głównego nurtu i wśród tzw. elit, panuje zmowa milczenia, na temat korupcji i zwyrodnienia sądownictwa. Co najwyżej proponuje się kosmetyczne rozwiązania biurokratyczne, które utrwalają istniejący stan rzeczy. Tak było między innymi na kongresie „Niepokonanych” 31 maja tego roku, czy w programie Radia Maryja „Rozmowy niedokończone” z 10 czerwca br.

Charakterystyczne jest też zachowanie stowarzyszeń mających na celu walkę z bezprawiem. Odnoszę wrażenie, że przynajmniej część z nich zainteresowana jest autoreklamą, bez konstruktywnych propozycji. Trudno powiedzieć dlaczego tak się dzieje. Może to być związane ze stanem umysłów i mentalnością PRL a możliwe też, że jest to uzależnienie finansowe od tzw. władz. Dlatego kwestia powołania sądu przysięgłych znajduje bardzo powolny odzew.

WSPIERANIE PRZESTĘPCZOŚCI

Artykuł 157 kk. § 4 stanowi że jeżeli skutkiem pobicia jest rozstrój zdrowia do siedmiu dni, to ściganie jest z oskarżenia prywatnego. Oczywiście z oskarżeniem prywatnym wiąże się opłata i szereg kłopotów. Jednocześnie biegli lekarze są instruowani aby rutynowo stwierdzać rozstrój do siedmiu dni. Chodzi o pośrednie wspieranie pewnego poziomu przestępczości. Jednak, gdy prokuratura chce, to przy bardzo wątpliwych dowodach pobicia i nawet przy ewidentnej prowokacji, ściga z oskarżeniu publicznego. Tak było dwukrotnie w moim przypadku. Np. ukrywano przede mną moje dzieci, a gdy dowiedziałem gdzie są i pojechałem żeby je zabrać do domu, oskarżono mnie o pobicie teściowej i groźby karalne wobec żony, której nawet nie było na miejscu, wyrok zaś zapadł wbrew wynikowi badania wariografem. Inny przykład jest w Internecie: w artykule: „Policja nie może pomóc, bo ofiara zna sprawców”.

W mediach przytaczając tego rodzaju przykłady sugeruje się niekompetencję organów. W ministerstwie, gdzie przygotowywane są tego typu ustawy nie pracują idioci. Ci ludzie dokładnie wiedzą, co robią. Jednocześnie policja jest instruowana by tolerować bójki a bywa też instruowana w kierunku ich podsycania.

Przeglądałem kiedyś materiały z kursu dla nauczycieli na temat przemocy w rodzinie. Nacisk był na eskalację konfliktu i wprost zachęcanie do fałszywych oskarżeń, w miejsce rozładowywania napięcia i łagodzenia sytuacji. Opisałem to w artykule „O co chodzi w kampanii przeciwdziałania przemocy w rodzinie”. To wszystko nie są przypadki lecz świadome, skoordynowane działanie z odpowiednio dużymi środkami finansowymi. Chodzi o dywersję społeczną, sianie fermentu i skłócanie ludzi.

WALKA Z RODZINĄ

Art. 61 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego stanowi, że jeśli jedna ze stron wnosi o separację a druga o rozwód, to sąd orzeka rozwód. Jest to oczywiste zachęcanie do rozwodów. A przecież jesteśmy podobno cywilizacją łacińską z obowiązkiem dotrzymywana umów. Obowiązuje też monogamia. Kodeks w tej postaci podważa stabilność rodziny i zachęca do łamania zobowiązań. Wprowadza też tylnym drzwiami poligamię, między innymi poprzez zniechęcanie do formalnego małżeństwa i tolerowanie prawne luźnych związków. Jednocześnie w przypadku rozwodu tzw. prawo (art. 58 k.r.o.) dopuszcza arbitralne pozbawianie władzy rodzicielskiej w stosunku do jednego z rodziców, któremu jednocześnie narzuca się obowiązek alimentacyjny. Jest to ewidentne naruszenie Konstytucji, w której w kilku miejscach mówi się o dbałości państwa o rodzinę. Warto przy tym zwrócić uwagę, że prawo do wychowywania dzieci jest prawem naturalnym i sądy powinny ingerować i narzucać obowiązek alimentacyjny jedynie wtedy, gdy rodzic uchyla się od obowiązku wychowywania dzieci. Tymczasem mamy sytuację, gdy dzieci zabiera się siłą z domu albo jeszcze dodatkowo wyrzuca się ojca z domu przy sfabrykowanych oskarżeniach i każe mu się płacić alimenty. W przeciwnym wypadku można trafić do więzienia.

W marcu zeszłego roku została złożona, ponownie w moim imieniu, skarga konstytucyjna eksponująca powyższe zarzuty w stosunku do kodeksu rodzinnego. Trybunał nie dopuścił do jej rozpatrzenia pod pretekstem braków formalnych. W rzeczywistości braków formalnych nie było. Media były o tym informowane, jednak sprawę zignorowały. Jedyna informacja na ten temat była w kilku niezależnych portalach internetowych, tam gdzie ją zamieściłem.

Sędziowie TK nie są idiotami. Oni dokładnie wiedzą co robią, tym bardziej, że w przypadku obu skarg były zażalenia na odrzucenie skarg w postępowaniu wstępnym i pod ich odrzuceniem podpisywało się po trzech sędziów. Owe pozorne przejawy niekompetencji w kodeksie rodzinnym i ze strony sądów to zatem nie jednostkowe wybryki, lecz skoordynowane działanie.

TOLEROWANIE FAŁSZYWYCH OPINII BIEGŁYCH

14 grudnia 2009r. w Fundacji Batorego odbyła się konferencja w sprawie nadużyć ze strony Rodzinnych Ośrodków doradczo-konsultacyjnych tzw. RODK’ów.

Przedstawiony został dobrze udokumentowany raport podważający kompletnie wiarygodność owych ośrodków.

Na raport ten nie było żadnej reakcji władz państwowych ani żadnej poważniejszej dyskusji w mediach głównego nurtu, poza obywatelskim portalami internetowymi.

Osobiście kilkakrotnie informowałem prokuraturę i ministra sprawiedliwości na piśmie o sporządzaniu fałszywych opinii przez biegłych sądowych i wykorzystywaniu tych opinii przez sądy. Miałem też okazję uczynić to bezpośrednio w Sejmie 11 stycznia 2011r. wobec Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz 21 lutego 2011r. ma konferencji prasowej wobec Ministra Sprawiedliwości oraz Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka. Nie zostałem wówczas nawet poproszony o podanie dodatkowych szczegółów ani nie miało miejsce żadne dochodzenie wyjaśniające. Jest to udokumentowane w protokołach sejmowych oraz w artykule „Krokodyle łzy ministra sprawiedliwości. Tak więc najważniejsze osoby w państwie dokładnie wiedzą co się dzieje i co najmniej tolerują nadużycia a nie wykluczam, że koordynują te dywersyjne działania.

POWSZECHNIE ZNANE NADUŻYCIA

Najbardziej znane nadużycia wymiaru sprawiedliwości jak afera gruntowa, seksafera Samoobrony czy sprawa Olewnika etc. są znane i nie ma powodu ich szerzej omawiać. Nie mówię tu już o katastrofie smoleńskiej. Rzeczy te wpisują się dobrze we wcześniejsze tezy, że tak zwane nadużycia to nie są wybryki pojedynczych sędziów czy prokuratorów lecz zorganizowany system dezintegracji społeczeństwa.

Wszelkie protesty i petycje do tak zwanych władz nie mają sensu. Ludzie ci są kompletnie niewiarygodni i zakłamani. Żeby dokonać zmian musimy powołać niezależne instytucje obywatelskie. Na początek proponuję powołać niezależny od instytucji państwowych Obywatelski Sąd Przysięgłych. Taka inicjatywa została ogłoszona 27 lutego tego roku na łamach Nowego Ekranu i wciąż czeka na realizację.

Autor: Bogdan Goczyński
Źródło: Nowy Ekran
<!– m –>http://bogdangoczynski.nowyekran.pl/

 Logged

Barak Obama przybył do Polski

25 lecie tzw. „wolności i demokracji” okrągłostołowe „elity” postanowiły świętować rozwijając czerwony dywan przed czarnoskórym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Obama przybył do Warszawy i zwyczajem władcy poklepał po plecach namiestnika Komorowskiego, a jutro pozwoli uścisnąć swą dłoń ekonomowi Tuskowi. Dla dodania ducha wątpiącym Polakom obiecał wzmocnić amerykański kontyngent, rozbudować bazy wojskowe i dla dodania odwagi kapnąć aż 1 mld $ na cały region środkowo-wschodniej Europy.

Ponad dwadzieścia lat temu bufon Wałęsa żegnał wojska rosyjskiego „okupanta”, który rozłożył swe bazy głównie na ziemiach odzyskanych, tzn. podarowanych przez Stalina, a obecny duet bufonów Komorowski-Tusk wita kwiatami Atlantydów i skamle o zwiększenie ich baz w Polsce, gdyż tym razem okupant ma wdzięk Rambo, a raczej Kunta Kinte krzyczącego wzorem amerykańskich prezydentów ” Jestem już nie Berlińczykiem, jestem Warszawiakiem”.

Okazuje się, że okupacja ma i swoje dobre strony. To starałem sie wytłumaczyć korespondentowi  5 kanału telewizji z Petersburga.

PZ

Jak powstał Manifest Surrealizmu Socjalistycznego

Wobec błędnych informacji pojawiających się w Wikipedii, jestem zmuszony opisać okoliczności i inspiracje prowadzące do napisania przez mnie Manifestu Surrealizmu Socjalistycznego, a zatem do powstania koncepcji Surrealizmu Socjalistycznego jako takiego.
Bazą ideologiczną Manifestu były dzieła Andre Bretona, szczególnie Manifest Surrealistyczny,który wywarł na mnie ogromne wrażenie oraz tradycja Realizmu Socjalistycznego czyli oficjalnego kierunku w sztuce komunistycznej, szczególnie radzieckiej. Ja zaś, w moim Manifeście, dokonałem połączenia Surrealizmu z Socrealizmem. Dodatkowymi źródłami, które inspirowały mój manifest były działa światowych klasyków takich jak Marks oraz otaczająca mnie rzeczywistość rewolucji solidarnościowej. Za inne wersje pochodzenia źródeł i inspiracji dla napisania przeze mnie Manifestu nie odpowiadam.
Główne tezy dla manifestu to:
1) że cały świat jest dziełem sztuki, i nawet pojedyńczy milicjant na ulicy jest też dziełem sztuki
2) kochajmy polityków
2) życie społeczne wyprzedziło swym rozmachem najśmielsze marzenia surrealistów międzywojennych [zgodnie z tezą Marksa, że ostatnią fazą każdej formacji dziejowej jest jej komedia].
Manifest zacząłem pisać w końcu1980 roku a skończyłem wiosną (marzec) 1981 roku.Po raz pierwszy był opublikowany w Gazecie „A” wydawanej przez Ruch Nowej Kultury.
Pragnę nadmienić, że na ten temat zostało napisanych już szereg prac naukowych zagranicą i w Polsce. Podkreślam, że nie były mi znane i w żadnym stopniu nie miały wpływu na powstanie Manifestu źródła polskie,oprócz wspomnianych wyżej realiów rewolucji solidarnościowej. Zatem niemożna łączyć z Manifestem Surrealizmu Socjalistycznego ani z moją koncepcją Surrealizmu Socjalistycznego i podanymi wyżej tezami żadnych innych zjawisk, pomimo ewentualnych zbliżeń lingwistycznych. Major Waldemar Fydrych

http://majorfydrych.blog.onet.pl/2009/01/15/jak-powstal-manifest-surrealizmu-socjalistycznego/

******************
CZY MOŻNA ARESZTOWAĆ KRASNOLUDKI? W REALIACH PRL LAT 80. NAWET TO MOGŁO SIĘ ZDARZYĆ. 1 CZERWCA 1987 R. WE WROCŁAWIU MILICJA OBYWATELSKA ZOSTAŁA WCIĄGNIĘTA DO NIETYPOWEJ AKCJI. WYDANO ROZKAZ WYŁAPYWANIA I ARESZTOWANIA OSÓB W CHARAKTERYSTYCZNYCH, KRASNOLUDKOWYCH CZAPKACH.

„Majora” Fydrycha. „Major” studiował na Uniwersytecie Wrocławskim historię i historię sztuki. Był obdarzonym niespotykaną inwencją pomysłodawcą wielu akcji i happeningów. „Pomarańczowa Alternatywa” stawiała sobie za cel wyśmiewanie absurdów systemu komunistycznego. Sprytnie pomyślane akcje, nieco surrealistyczne hasła skutecznie wykpiwały drętwotę języka, sztuczność rytuałów i ideologiczne napuszenie władzy. Ruch cieszył się wielką popularnością wśród wrocławskiej młodzieży i studentów.

Jedna z pierwszych akcji polegała na malowaniu na miejskich murach postaci krasnali. W drugiej połowie lat 80. słynne stały się uliczne happeningi. Często organizowano je z okazji czczonych przez władze rocznic, świąt państwowych, dni oficjalnie celebrowanych z propagandową pompą. Uliczne działania mobilizowały przechodniów, tłumnie włączając ich do wyjątkowych manifestacji. Władze, jak gdyby zupełnie były pozbawione poczucia humoru, nakazywały oddziałom milicji podejmowanie zdecydowanych interwencji. Urządzano prawdziwe polowania na happenerów „zakłócających porządek publiczny”. W Dzień Dziecka w roku 1987 umundurowani funkcjonariusze ścigali na ulicach Wrocławia całe grupy młodych ludzi przebranych za krasnali. 7 października 1987 r., w „Dzień Milicjanta”, w manifestacyjny sposób na ulicach wręczano funkcjonariuszom kwiaty.

W przeddzień 70. rocznicy „Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej”, 6 listopada 1987 r., zorganizowano akcję, która w wyjątkowy sposób „wciągnęła” milicjantów. Zgodnie z przygotowanym planem, uczestnicy happeningu mieli być ubrani w odzież koloru czerwonego. Można sobie wyobrazić uciechę organizatorów i świadków tego niezwykłego wydarzenia, gdy oddziałom milicji, przystępującym do rozpraszania ubranego na czerwono tłumu, dowódcy, krzycząc, wydawali rozkazy: „Łapać czerwonych!”. 
Pod koniec lat 80. podobne happeningi organizowano w innych miastach Polski, głównie w ważnych ośrodkach akademickich – Warszawie, Łodzi, Lublinie. „Dzień Milicjanta” w roku 1988 warszawscy studenci próbowali uczcić happeningiem na Placu Feliksa Dzierżyńskiego – twórcy bolszewickiej policji politycznej „Czeka”. Niestety, grupa niosąca kukłę wielkiego czerwonego smoka natychmiast została zatrzymana przez milicjantów.

Niekonwencjonalna aktywność zainicjowana przez Waldemara Fydrycha miała nie tylko ciekawy wymiar artystyczny, ale także poważne znaczenie polityczne. Śmiech, satyra, wykpienie absurdów rzeczywistości zachęcały społeczeństwo do przeciwstawiania się rządzącym. Prowokowanie dużych sił milicyjnych do ścigania żartującej z władz młodzieży obnażało słabość i strach komunistów. Pamiątką po tych gorzko-śmiesznych wydarzeniach jest dziś pomnik Krasnoludka, stojący we Wrocławiu na ulicy Świdnickiej, w miejscu, gdzie „Major” zwykle organizował swe akcje.

Ewa Olkuśnik

http://historiaposzukaj.pl/wiedza,wydarzenia,115,milicjanci_przeciwko_krasnalom_czyli_pomaranczowa_alternatywa_we_wroclawiu.html

 

Antypolski spisek w mediach

(03,08,2006 źródło Asme)
Obchodziliśmy ostatnio 60. rocznicę krwawego „pogromu” kieleckiego. W polskich mediach elektronicznych obowiązuje oczywiście stara komunistyczna wersja, że mord na kieleckich Żydach był dziełem klerykalnej i antysemickiej tłuszczy, choć już we wspomnieniach premiera Stanisława Mikołajczyka napisanych na emigracji na Zachodzie i zatytułowanych „Rape of Poland” można wyczytać, że ten pogrom był dziełem funkcjonariusza UB majora Władysława Spychaja – Sobczyńskiego, wykonanym na zlecenie NKWD. Bezpośrednim sprawcą mordu był oddział wojska pod dowództwem sowieckiego oficera w polskim mundurze. Stanisław Mikołajczyk dodaje, że major Spychaj – Sobczyński wcześniej, jako szef UBP w Rzeszowie, zamordował wybitnego działacza ludowego z opozycyjnego PSL Władysława Kojdera. Sprawa „pogromu” kieleckiego została po latach podjęta przez znanego polskiego reportera Krzysztofa Kąkolewskiego, który wyniki swych badań opisał w książce „Umarły cmentarz”, wydanej przez wydawnictwo von Borowiecki. Wynika z niej, że mjr Władysław Spychaj – Sobczyński jako szef wojewódzkiego UBP kolejno w Rzeszowie, Krakowie i Kielcach organizował pogromy antyżydowskie w tych właśnie miastach. Pogrom kielecki był z nich najgłośniejszy, gdyż pociągnął za sobą największą liczbę ofiar śmiertelnych wśród Żydów i zbiegł się z rocznicą amerykańskiego Dnia Niepodległości. Wskutek tego warszawscy korespondenci pism zachodnich zostali poinformowani o krwawym pogromie w Kielcach tegoż dnia na przyjęciu zorganizowanym w warszawskim hotelu „Polonia” przez ambasadora USA. I natychmiast wysłali korespondencje do swych gazet i agencji.
Brat naszego noblisty Andrzej Miłosz nakręcił następnie w wytwórni Media-Kontakt, prowadzonej przez znanego opozycjonistę antykomunistycznego Mirosława Chojeckiego – członka KSS KOR oraz założyciela podziemnego wydawnictwa NOWa dwa filmy telewizyjne poświęcone tej sprawie. W filmach tych pt. „Pogrom” oraz „Henio” demonstruje on prawdę o pogromie, przygotowanym pod nadzorem NKWD przez majora W. Spychaja – Sobczyńskiego, a wykonanym siłami oddziału KBW pod dowództwem sowieckiego oficera w polskim mundurze oraz PPR-owskiej, względnie ubeckiej bojówki, pozorującej robotników pobliskiej fabryki metalowej. Ci bojówkarze zostali przyjęci do fabryki na kilka dni przed pogromem i ulotnili się jak jeden mąż następnego dnia po uwieńczonej sukcesem akcji. Oni wraz z żołnierzami zmasakrowali Żydów mieszkających w domu na Plantach, ale tylko z jednej klatki schodowej. Chodziło o wykonanie misternego zadania odstrzelenia wyłącznie Żydów wybierających się do Palestyny (Żydzi z drugiej klatki schodowej pozostawali pod ochroną UB). Dlatego nie mogło być mowy o dopuszczeniu pod dom niekontrolowanego motłochu.
Chłopiec Henio Błaszczyk – jak sam opowiadał Andrzejowi Miłoszowi w nakręconym przez niego filmie – był dzieckiem konfidenta UB. Najpierw został wywieziony poza miasto, aby później na polecenie ojca opowiadać, iż był więziony przez Żydów w piwnicy domu na Plantach i im się wymknął. W dzień pogromu oprowadzali go po mieście umundurowani milicjanci i ci milicjanci opowiadali, iż Żydzi go więzili dla rytualnego mordu. Po pogromie tenże Henio był ukrywany przez dłuższy czas w piwnicy Urzędu Bezpieczeństwa, dla większej pewności, aby afera się nie wydała. Wszystko to opowiedział dorosły już Henryk Błaszczyk przed kamerą Andrzeja Miłosza już w III RP, nie ukrywając strachu, że może go spotkać kara za ujawnienie prawdy z ręki wszechpotężnych wciąż ubeków. I istotnie zginął wkrótce w podejrzanych okolicznościach zapewne z rąk podziemia ubeckiego.
Można byłoby sądzić, że te dwa filmy Andrzeja Miłosza powinny być przypomniane polskim telewidzom przy sposobności uroczystych obchodów rocznicy pogromu kieleckiego. Jak mówił mi Mirosław Chojecki, z Media-Kontakt zgłosił on taką propozycję kierownictwu TVP, ale jego pomysł został zignorowany. W polskich elektronicznych środkach przekazu obowiązuje wszak antypolska wersja prof. Jana Tomasza Grossa, autora kłamliwej książki pt. „Sąsiedzi” o mordzie na Żydach z podlaskiego miasteczka Jedwabne w lipcu 1941 roku oraz świeżo wydanej po angielsku w USA pod tytułem „Strach” – jeszcze bardziej załganej książki o polskim powojennym antysemityzmie. Prawdy o Polsce powojennej nie uświadczysz nawet w działającej za nasze pieniądze telewizji publicznej. W odróżnieniu od prof. Jana Tomasza Grossa pamiętam tamte czasy (chodziłem do szkoły podstawowej na dolnym Mokotowie w Warszawie) i niczego takiego, co by świadczyło o opisywanym przez prof. Grossa „pogromowym polskim antysemityzmie” – nie zaobserwowałem. Nie zetknąłem się też z tego objawami podczas wyjazdów w Polskę na wakacje – na obozy młodzieżowe lub kolonie szkolne. Nie darmo więc już po jego pierwszej książce „Sąsiedzi” mówiono w Warszawie: „Łże jak Gross”. (wytł. ASME) Jan Tomasz Gross był w 1968 roku więźniem marcowym, załamał się w śledztwie i obciążył swych kolegów. Czytałem jego zeznania w materiałach własnego śledztwa i pamiętam obrzydliwości, jakie ze strachu opowiadał przesłuchującym go oficerom SB. Dziś odreagowuje swe frustracje, obciążając odpowiedzialnością za ówczesny komunistyczny antysemityzm Bogu ducha winny naród polski.
Co więcej: dla zapewnienia monopolu michnikowo-grossowej wersji wydarzeń jakieś anonimowe krasnoludki w IPN dokonały kontrolowanego przecieku „informacji”, w taki sposób, aby red. Krzysztof Kąkolewski – autor książki „Umarły cmentarz” i prawdziwy odkrywca prawdy o pogromie kieleckim jako dziele NKWD i UB został ustrzelony jako rzekomy współpracownik PRL-owskich służb specjalnych. Jakieś krasnale pokazały poza plecami osoby zainteresowanej jego akta w IPN kierownictwu gazet, z którymi współpracował, jego o niczym nie powiadamiając. Jest to akt lustracyjnej dintojry wykonany przez ludzi, którym zależy na zapewnieniu monopolu michnikowo-grossowej wersji wydarzeń.
Adam Michnik jest przeciwnikiem lustracji, ale do głowy mu nie przyjdzie potępić takie praktyki lustracyjne. A chodzi o osobę, której dokonania można by porównać do zasług rosyjskiej odkrywczyni prawdy o zbrodni katyńskiej w archiwach sowieckich prof. Natalii Lebiediew. Red. Krzysztof Kąkolewski odkrył prawdę o zbrodni kieleckiej i za to ma taką właśnie zapłatę. W dodatku insynuuje się mu nieistotnie, godne potępienia donoszenie na kolegów z opozycji antykomunistycznej w roli TW Służby Bezpieczeństwa, niczym TW „Ketman”, czyli Lesław Maleszka z „Gazety Wyborczej”. Nic z tych rzeczy. Zarzuca mu się jedynie opłacanie się jakimiś sprawozdaniami wywiadowi PRL podczas wyjazdów zagranicznych, aby opisać hitlerowskiego zbrodniarza na spokojnej emeryturze w RFN lub zbrodnie bandy Mansona w USA. I za to organizuje się ostracyzm wobec tak zasłużonej dla prawdy historycznej osoby tuż przed uroczystymi obchodami rocznicy kieleckiego mordu. Co gorsza, nikt nie protestuje przeciwko takim gangsterskim praktykom. Ciekaw jestem, czy Jego Ekscelencja ksiądz metropolita lubelski, abp Józef Życiński również jemu wyrazi publicznie swój gniew i współczucie?

Antoni Zambrowski

Artykuł pierwotnie ukazał się w tygodniku „Najwyższy CZAS!” pt. „Cenzura pogromu?”.

PS. Z przykrością stwierdzam, że zawarte w mym artykule uszczypliwe uwagi odnośnie anonimowych krasnali z IPN, które ustrzeliły autora „Umarłego cmentarza” red. Krzysztofa Kąkolewskiego tuż przed obchodami 60. rocznicy pogromu kieleckiego, po głębszym zbadaniu okazały się pozbawione podstaw. Osoby, które poczuły się dotknięte moimi uwagami, najserdeczniej przepraszam. Nie zmienia to podstawowej tezy mego artykułu, iż w polskich mediach, zwłaszcza elektronicznych, panuje kłamliwa wersja o klerykalnym i antysemickim motłochu jako sprawcy pogromu, podczas gdy dobrze wiemy, że bezpośrednimi wykonawcami mordu na zlecenie NKWD była bojówka PPR-owska z miejscowej huty oraz milicjanci i oddział KBW pod dowództwem sowieckiego oficera w polskim mundurze.

Antoni Zambrowski

Znalezione na: http://www.antonizambrowski.pl/artykuly_archiwalne/2006/antypolski_spisek.html

„Chciałbym dożyć takich dni”

POLACY!!!  „GDYBYŚCIE ZBOJKOTOWALI TE WYBORY, MÓWIĄC, ŻE NIE MA KANDYDATÓW POLAKÓW I NIE POSZLI GŁOSOWAĆ NA ICH WYBÓR – TO BY *ŻYDZI* NIE ZOSTALI WYBRANI !!!

„Dekret cara Aleksandra II który Żydom i każdemu innemu nadawał taki majątek. Wie pani za co? Za zdradę Polski. Polski, która jako jedyne państwo na świecie przyjmowała Żydów ze wszystkich krajów, które Żydów wyrzucały. A wyrzucały liczne kraje Europy – dekretami królów, wyrzucały wielokrotnie na przestrzeni kilku wieków.”

[…] Będąc [w marcu] w sanatorium w Ciechocinku. trafiłem do „Związku Nauczycielstwa Polskiego”, czyli do dużego sanatorium, gdzie posiłki były podawane na dwie tury, po 500 osób każda.

Okazuje się, że jestem rozpoznawalny, mimo upływu lat. A poza tym w sanatorium nazwisko jest często na ogłoszeniach w sprawie zabiegów i badań. Tak że po każdym posiłku ludzie zaczęli dostawiać krzesła do stolika, przy którym siedziałem i zaczynały się pytania i rozmowy.

Później, za zgodą dyrekcji, na takie spotkania w gronie kuracjuszy udostępnili nam duży hol, gdzie mogło śmiało pomieścić się tu ponad sto osób. Na pierwsze takie spotkanie przyszło właśnie około setki osób, wszyscy prawie to emeryci, a zatem osoby, które okres PRL-u znają … i porównują go z obecną sytuacją w Polsce i na świecie.

Dyskutanci poruszali wiele tematów, o których pisałem w swoich poprzednich książkach. Ale, cały czas moją uwagę przykuwała siedząca blisko, w pierwszym rzędzie, starsza pani. Może byłem przeczulony na taką urodę, gdyż już miałem do czynienia z ludźmi tej rasy i to nie raz. Owa starsza pani na pewno była Żydówką. Jej twarz o tym mówiła. Ale skoro Żydówka, to dlaczego oklaskuje tak jak i inni na sali moje stwierdzenia o Żydach jako o ludziach rodem z piekła? Celowo zwracałem na nią uwagę, gdyż podobna pani w starszym wieku zaatakowała mnie w czasie zebrania Klubu Inteligencji Polskiej w gmachu ZBOWiD-u.

Na tym zebraniu omawiano moją książkę „Bez strachu” i ta pani poprosiła o głos. Widziałem że na sali poszedł pomruk oburzenia, i wiele twarzy wskazywało na niezadowolenie z faktu że zabierze głos. Ja nie znałem tej starszej pani o rysach żydowskich ale niektóre osoby będące na sali znały ją z poprzednich spotkań. Poprosiła o mikrofon i patrząc na mnie powiedziała:

– Dziwię się, jak mogą zebrani gloryfikować pana książki. Przecież w nich kłamstwo goni kłamstwo. Nieuczciwie pan pisze np. o sprawie zwrotu majątków po Żydach którzy zginęli w czasie wojny. Uczciwość nakazuje, by te majątki zostały – jeśli nie tym do których należały – zostały zwrócone ich krewnym, a jeśli takich nie ma to państwu Izrael. Dotyczy to majątków ziemskich, młynów, tartaków, olejarni oraz stawów, gdzie hodowano ryby. A pan pisze że to należy do Polaków. To nieuczciwe to raz, a po drugie my będziemy się domagać zwrotu tych nieruchomości na Światowej Radzie Żydów i na pewno uzyskamy poparcie w tej sprawie, a Polska, pod naciskiem opinii światowej, musi to zwrócić prawowitym właścicielom, czyli Żydom. Byłem przygotowany by na podobne zarzuty odpowiedzieć i to za pomocą niepodważalnych argumentów, związanych z tą sprawą, jednak stało się inaczej. Jednocześnie podniosło się kilka osób, które domagały się by im udzielić głosu. Nie ja prowadziłem to zebranie i nie ja udzielałem głosu, byłem tu gościem, członkiem tego zebrania, ale widząc że przewodniczący nie wie co zrobić w tej sytuacji i patrzy na mnie więc powiedziałem:

– Proszę dać głos pierwszemu z brzegu.

Z widzenia znałem tego człowieka, wiedziałem, że jest on emerytowanym pułkownikiem Wojska Polskiego. Najpierw mówca zwrócił się do mnie mówiąc tak:

– Pan pozwoli, że ja jej odpowiem. A to dlatego że pochodzę z rodziny, której zabrano olbrzymi majątek i oddano Żydowi zdrajcy za szpiegostwo. Ta pani, panie Siwak, to matka Aliny Całej, tej samej doktor historii z Instytutu Historii Żydów, która napisała obraźliwy duży artykuł o Polakach, jacy wyrachowani byli w czasie wojny i jakże współpracowali z Niemcami w zabijaniu Żydów. Ten artykuł nie tylko w Polsce ale i na świecie wywołał liczne protesty. Nawet i Żydów. A pan odniósł się do niego w swojej książce, słusznie pisząc jak bardzo pani Alina Cała na każdym kroku kłamie. To wywołało w środowisku Żydów wściekłość pod pana adresem. Ale nie mogli tego co pan napisał podważyć, gdyż oparł pan to co napisał na faktach i dowodach. No ale oni nikomu nie darują. Dlatego mieliśmy tu niedawno, na tej Sali, scenę jak Werblan napadł na pana za pańskie pisanie. Ale dostał po uszach i wyszedł. A teraz mama staje w obronie córki i ziomków Żydów. Otóż ja, oficer Wojska Polskiego, tu, w obecności wszystkich tu zebranych, daję słowo honoru, że panią przeproszę, jeśli na następne spotkanie przyniesie chociaż jeden akt notarialny, że taki to a taki lcek otrzymał od swego ojca czy matki, spadek w postaci majątku ziemskiego, czy młyna itd. Bo tak odbywa się przekazywanie majątków kolejnemu pokoleniu na całym świecie, a także i w Polsce. Ale pani go nie przyniesie, bo takich aktów notarialnych żaden Żyd nie posiadał. Posiadał inny akt nadania mu tych dóbr – Dekret cara Aleksandra II który Żydom i każdemu innemu nadawał taki majątek. Wie pani za co? Za zdradę Polski. Polski, która jako jedyne państwo na świecie przyjmowała Żydów ze wszystkich krajów, które Żydów wyrzucały. A wyrzucały liczne kraje Europy – dekretami królów, wyrzucały wielokrotnie na przestrzeni kilku wieków. I przecież nie za dobrą pracę dla kraju, w którym byli, ale za grabież, oszukaństwa, morderstwa, lichwę i przejmowanie władzy w swoje ręce. Polska ich przygarniała i nadawała liczne przywileje, szczególnie w handlu. W okresie rozbiorów Polski Żydzi – ich przywódcy podsycali i podgrzewali atmosferę do powstań. Ale nie dlatego, żeby Polska zrzuciła jarzmo ucisku caratu. Ale dlatego, że widzieli w dekrecie cara okazję, by posiąść majątki Polaków. A przypomnę tu państwu, że w tym okresie, kształcić swoje dzieci mogli ziemianin, właściciel tartaku czy młyna lub olejarni lub apteki. To była warstwa ludzi, gdzie patriotyzm przekazywano z pokolenia na pokolenie. Chłopi posiadający kilka mórg ziemi i klepiący biedę nie myśleli o wykształceniu swych dzieci. I do powstań nie szli synowie biednych chłopów, a właśnie tych ludzi których stać było na naukę swych dzieci. Żydzi, skwapliwie i dokładnie donosili do władz carskich o tych, co poszli do powstania. I na mocy dekretu carów przejmowali te wszystkie dobra. Odpłacili narodowi i Polsce za to, że ich jak swych synów przygarniała w dniach, gdy wypędzano ich z wielu krajów. Odpłacali zdradą na rzecz ciemiężyciela i zaborcy i to bez żadnych skrupułów. Zresztą nie tylko pod zaborem rosyjskim to robili, u Niemców zażądali, by wydzielić część Polski dla nich. A na świecie żądali zrobienia z Polski Judeo-Polonii. Na tę okoliczność zachowały się liczne dokumenty tak na świecie jak i w Polsce. Mojemu dziadkowi i jego bratu, którzy poszli do powstania, nie tylko odebrano całe majątki na rzecz Żydów zdrajców ale zesłano ich na sybir. I na zawsze zostali na Syberii lub może zginęli po drodze na Syberię. A pani śmie się tu dopominać zwrotu tych majątków?! W ten sposób zabieracie całe ulice, np. w Krakowie. Domy, które zostały przez Polskę Ludową, czyli przez Naród, odbudowane lub wyremontowane wy mając swoich prezydentów lub premierów i ministrów odbieracie po cichu, bez rozgłosu. Myślicie że naród Polski o tym się nie dowie? Jeśli uważa pani że pan Siwak pisze nieprawdę w swoich książkach, a jednocześnie twierdzi pani że Tomasz Gross pisze prawdę, to nie mamy o czym tu mówić i lepiej zrobi pani jeśli wyjdzie z tej sali, gdzie Polacy zrobili zebranie.

No i oczywiście wyszła. Dyskusja siłą rzeczy przeszła na temat Żydów, jako tych, którzy Polskę uważali i uważają za miejsce do objęcia władzy i pasożytowania na Polsce.

Mając to wszystko w pamięci podświadomie bałem się tej starszej pani siedzącej naprzeciw mnie tu, w tym holu w Ciechocinku. Na pierwszym zebraniu słuchała uważnie co mówiłem. Spotkanie, spokojnie, po trzech godzinach zakończyliśmy.

Na następnym spotkaniu, było to w sobotę po obiedzie, gdyż w tym czasie nikt już nie ma żadnych zabiegów i spokojnie można podyskutować. Starsza pani znowu siedziała tuż przede mną, w pierwszym rzędzie, i gdy tylko rozpocząłem słowami: Jeśli ktoś z was chciałby powiedzieć coś od siebie lub zadać mi pytanie to proszę to zrobić teraz”. I oto, ta starsza pani wstała i powiedziała tak:

– Chciałabym coś państwu powiedzieć, co może was zdenerwuje, ale nie widzę innej możliwości, jak tylko powiedzenie wam prawdy w oczy. Chciałabym też odnieść się do pana książek, bo je kupiłam przez pocztę. Ale wszystko zależy od tego, jak zareagujecie po tym, co za chwilę usłyszycie. Otóż, żeby nie było nieporozumienia, chcę na samym początku powiedzieć, że jestem z krwi i kości Żydówką.

Po sali przeszedł głośny pomruk, a tu i tam ktoś krzyknął: „Precz z Żydami”. Jakaś pani ze środka sali wstała i powiedziała do mnie:

– Panie Siwak, zrobiliśmy to spotkanie z panem, a nie z jakąś Żydówką. Niech pan jej powie, że to dla Polaków spotkanie, a nie dla Żydów i niech wyjdzie z sali. Sporo osób nagrodziło tę kobietę oklaskami i powtarzając: „To dla Polaków spotkanie!” i „proszę wyjść z sali!” Kobieta [ta Żydówka], stała obok mnie i patrząc na mnie powiedziała:

– Panie Siwak, mam pana za odważnego i uczciwego człowieka. Jeżeli pan rzeczywiście taki jest jak pisze, to proszę pozwól pan mi coś powiedzieć do ludzi.

– Powiedziałem, pozwólmy tej pani powiedzieć to, co jej zdaniem powinniśmy wiedzieć. Sami tu i teraz ocenimy jacy są Żydzi. Czasami bolesna prawda jest jak oczyszczenie potrzebna do życia lub do tego aby przejrzeć na oczy. Proszę, niech pani mówi, zwróciłem się do kobiety.

Stanęła obok mnie i powiedziała:

– Jestem, jak już mówiłam, Żydówką. Ale jestem sercem i rozumem Polką.

Ubolewam nad sytuacją jaka jest w Polsce. Ponoszę za swą polskość większe konsekwencje niż wy. Bo rozstałam się z synem którego codziennie widujecie w telewizji. Stoczyłam z nim wojnę właśnie o Polskę. Wyrzuciłam go ze swego domu i serca. Za fakt, że ochrzciłam córkę bardzo boleśnie odczułam zachowanie się męża, iż ledwo przeżyłam. Nawet kary za to nie poniósł, bo tacy jak on byli poza prawem. A po wojnie w latach 1946-55, jak byłam młodą dziewczyną i żyli jeszcze moi rodzice, to regularnie co tydzień u nas w domu omawiali sytuację w Polsce najważniejsi Żydzi. Później, jak wydali mnie za mąż, to te zebrania najważniejszych Żydów były również w moim domu. To ja podawałam kawę i herbatę, ciastka lub obiady dla całej dużej grupy. I to ja nasłuchałam się jak was otumaniają i żerują na waszej naiwności.

W latach już 1980-tych, też u mnie w mieszkaniu, panie Siwak, była ta rozmowa, którą pan opisuje na temat powojennej granicy Polski na wschodzie. Do [pełniącego wtedy, funkcję premiera] Mazowieckiego zwrócił się marszałek Wiktor Kulikow, by Polska wniosła na forum międzynarodowe sprawę tzw. linii Curzona. Marszałek mówił, że robi to na polecenie Gorbaczowa. Rozpadł się Związek Radziecki, odłączyły się kraje takie, jak: Litwa, Łotwa, Estonia, Białoruś i Ukraina. A Rosji zależało na tym by Ukraina nie była zbyt duża i mocna. Kulikow twierdził, wtedy w rozmowie z premierem Mazowieckim, że konferencja światowa jaka miała miejsce na temat tej sprawy opowiedziała się jednoznacznie za tym, iż Lwów był od 600 lat Polski, i państwa uczestniczące w tej konferencji wyznaczyły linię Curzona na wschód od Lwowa, a nie na zachód. Ale premier Wielkiej Brytanii dogadał się ze Stalinem że załatwi tak sprawę, że ta kaleka na wózku [prezydent USA, Roosevelt] zgodzi się na tę granicę. I rzeczywiście załatwił. Mazowiecki w tych właśnie dniach jak zwykle brał udział w zebraniu u nas i o tym do zebranych mówił. A byli tam tacy ludzie jak Kuroń, Michnik, Lityński, Osiatyński, Suchocka i paru jeszcze innych znanych polityków Żydów. I wtedy to Michnik powiedział: „Powiedz marszałkowi Kulikowowi, że nie jesteś tym zainteresowany. To by naraziło naszą koncepcję polityczną co do rozwoju spraw w Polsce”. I tak rzeczywiście Mazowiecki odpowiedział marszałkowi. I to powiedział premier Polski: „Nie jestem tym zainteresowany”. Byłam świadkiem tej rozmowy, a było to u mnie w domu, jak też wielu innych rozmów. Czyli potwierdza się to, co Pan napisał w poprzedniej książce, że Kulikow powiedział panu prawdę, panie Siwak. Podczas jednej z rozmów u mnie w domu, słuchając wielu politycznych decyzji i tego jak będą je wcielać w życie spytałam: „A co na to Polacy?” Usłyszałam: „To będą decyzje polskich polityków, będących przy władzy. Oni będą wcielali w życie nasze koncepcje i propozycje”. Już dawno temu w Wałbrzychu powiedział Jakub Berman, stryj Borowskiego Marka: „Należy zajmować stanowiska tuż za premierem i prezydentem. Nie wysuwać się na czoło, a być z tyłu, ale decydować tymi przed sobą. Powiedział również, że wychowamy tak młodzież, by swym rodzicom nie wierzyła a tylko nam. To my ustalamy co mają wiedzieć ze szkoły i studiów, a co nie”. I dziś macie właśnie taką młodzież, która w ogóle prawdziwej historii swego kraju nie zna. I co z tego, że grupa polskich profesorów patriotów na uniwersytecie Jagiellońskim protestuje głodówką, widząc co zrobiono z podręcznikami do historii. Nic nie osiągną, a najwyżej wyrzucą ich z pracy, może właśnie o to chodzi.

Przecież ja żyję na co dzień między ludźmi i słyszę jak złorzeczą Żydom. Ale będąc z wami szczera powiem tak: A kto temu winien że tylu Żydów jest u władzy? Czy czasami nie wy sami? Bo na przykład wystawia się jako kandydatów na prezydenta Warszawy dwie osoby. Oboje to Żydzi, tak Bielecki jak i Gronkiewicz-Waltz. I co? Sami oni się wybrali? Nie. To Polacy poszli do urn i oddali na nich swe głosy. A później krytykują, że żydówka jest prezydentem. Gdybyście zbojkotowali te wybory, mówiąc, że nie ma kandydatów Polaków i nie poszli głosować na ich wybór – to by nie zostali wybrani.

Ja znałam oboje rodziców pani prezydentowej Komorowskiej. Byli to Żydzi, że Polaków utopiliby w łyżce wody. Pan Komorowski, który prawdopodobnie jest Polakiem, ale chodzi na smyczy swej żony Żydówki a za doradców swych, proszę zauważyć, wziął samych Żydów. A że ci doradcy decydowali i decydują, np. komu ma kapituła żydowska przyznać najwyższe odznaczenie w Polsce, czyli Orła Białego, i dano go samym Żydom, takim jak Michnik.

A popatrzcie jak znieważono i zbrukano święte miejsce na Wawelu. Zaczynając od tego że Piłsudski tam leży, a nie powinien, bo to wróg Polaków, to jeszcze Miłosz, a następnie nie-Polak – pan prezydent Kaczyński. Przecież pani Jadwiga [matka Lecha i Jarosława Kaczyńskich] to moja koleżanka z lat młodości i nie mam żadnej wątpliwości, że rodzice jej byli oboje Żydami. A prawo żydowskie mówi, że ten kto z matki Żydówki się narodził to jest Żydem.

I tak sprytnie się gra na uczuciach goi, jak o Polakach mówią. Tak dajecie się oszukiwać i manipulować. Was już nie trzeba prowadzić na sznurku do rzeźni jak barany. Wy już i sami przyjdziecie, wierząc, że tam czeka was lepszy świat. W ogromnej części temu faktowi, że Żydzi w każdej dziedzinie życia zajmują najważniejsze stanowiska, wy Polacy jesteście winni. Duży procent Polaków służy swą pracą nie Polsce, a Żydom. Wiedzą o tym doskonale. Ale ich szefowie też wiedzą, że Jeśli dadzą dobre płace, to pracownicy będą służyć im wiernie i lojalnie.

Tak macie we wszystkich telewizjach, tak samo z prasą. Nawet o. Rydzyk – ostatnie źródło wiedzy o tym co się dzieje – też już się poddał i wpuścił tak do radia, jak do telewizji ludzi, którzy nie tylko nie kochają ojczyzny, ale pracują tak, by ją stracić na rzecz innych.

A mnie za moje poglądy i fakt ochrzczenia córki mąż porzucił i wyjechał do Izraela. Synowi powiedziałam, podczas jednego z zebrań u nas w domu: „Swymi planami i faktem że fizycznie jesteście u władzy sprowadzicie na resztę tych Żydów co ocaleli po wojnie [i tych co obecnie ściągacie do Polski na siłę] – nowy, straszny holocaust. Tak żyć się nie da. Polacy się obudzą z tego letargu i nie darują Żydom. Są długo cierpliwi i łatwowierni. Są naiwni jak małe dzieci, i dają się za judaszowe pieniądze wam przekupić. Ale to runie lada dzień – ta wasza konstrukcja globalnego świata. Są narody, które przejrzały na oczy, jak Islandia. Zemsta może być straszna, bo Polacy tacy właśnie są: długo naiwni i głupi ale jak miara się przeleje to są straszni i nieobliczalni. A wy do tego prowadzicie?” Więc syn się bardzo obraził na mnie i wyprowadził się z domu. I nie uznaje mnie za swą matkę.

– A jak on się nazywa? – padły z sali pytania.

– Tego ja nie mogę wam powiedzieć, a to z obawy przed zemstą. Ponieważ moi rodacy mszcząc się nie przebierają w środkach. Łagodna zemsta polega na tym, że z człowieka zrobią wariata. Ale to jest rzadkość. Żydzi za zdradę zapłacą śmiercią każdemu, nawet swemu najbliższemu. I tego nie żądajcie ode mnie. Ja osobiście nie boję się śmierci, ale mam córkę i troje wnuków, katolików. Mogą właśnie uderzyć we mnie, robiąc krzywdę moim ukochanym. Tak to robią.

Przerwała na chwilę i ta sala, ci ludzie, którzy nie chcieli jej słuchać, a niektórzy żądali by wyszła, teraz nagrodzili ją długimi, mocnymi oklaskami.

Gdy ludzie nadal pytali kobietę o nazwisko ona uparcie odmawiała podania go i prosiła o wyrozumiałość. Ale dla mnie było jasne kto jest jej synem. Otóż dwa lub trzy razy powiedziała „ten cholerny śliniak” o swym synu. A w czasie PRL-u wszyscy w opozycji mieli pseudonimy, które, albo sami wymyślali, albo koledzy im nadawali. W czasie tych pięciu lat, gdy byłem członkiem biura politycznego i codziennie otrzymywaliśmy raporty MSW z działalności opozycji, obok nazwisk były pseudonimy. A takie pseudo, miał Michał Boni, obecny minister i prawa ręka Tuska. Ten od sprawy ACTA, za którą premier musiał naród przepraszać. W każdym szanującym się państwie za takie podprowadzenie premiera minister wyleciałby z hukiem. Ale nie w Polsce. Tu premier wykonuje „ich” polecenia, a nie rady ministrów czy sejmu. A dlaczego śliniak go nazywali? Bo ci którzy znają go z wystąpień w TV czy na żywo, mogli się napatrzeć jak Boni ciągle się ślinił i oblizywał. – A co pani może powiedzieć o aferach w Polsce? – padło pytanie z sali.

– Proszę pana o jakie afery konkretnie pan się pyta? Bo chyba sam pan wie, że tak zmodyfikowano prawo by złodziej nie był karany. Uczynił to, oczywiście syn Żyda, pan Kwaśniewski, pisząc nowe prawo zasadnicze, czyli nową konstytucję [tzn. on tylko afirmował swoim podpisem, a pisali ją „specjaliści” – admin]. Co sprawia, że żadna afera nie została ani wyjaśniona ani ukarana, ale te afery o które pan się pyta to „mały pikuś”, jak mówią. Największą aferą, za którą powinni wisieć ci, co ją w życie wprowadzili, to sprawa, która przerasta kopalnie, zagarnięte huty czy fabryki. Chodzi o przemysł alkoholowy. Wpływy z tego przemysłu do Skarbu Państwa, czyli do budżetu, do 1989 r. stanowiły 50% wszystkich wpływów. Pozbycie się przez państwo polskie wyłączności na produkcję i zbyt alkoholu, nastąpiło w wyniku tajnej uchwały tzw. Sejmu Kontraktowego w 1989 r. To był początek tzw. wolnej Polski i III RP. Średni zysk roczny obecnych prywatnych właścicieli branży alkoholowej wynosi 9,5 miliarda dolarów rocznie. Czyli połowa budżetu wypływa za granicę a powinna zasilać budżet państwa. Ale ktoś musiał się nachapać i dał też innym fortuny za fakt przyzwolenia na tę ustawę. Przypomnę – jeszcze za czasów Księstwa Warszawskiego a także przed wojną było to 50% budżetu państwa. Tak też było za PRL. Była to połowa budżetu i mimo obciążeń na zbrojenie półmilionowej polskiej armii i złej gospodarki, państwo mogło egzystować. I tu ciekawe zjawisko, bo w 1980 r. wpływ do budżetu państwa w przeliczeniu na dolary był większy od całego budżetu państwa netto III RP w 2000 roku. I tu widzicie jak na dłoni czego pozbawili naród polski żydowscy kombinatorzy, tacy jak obecny doradca Tuska, a kiedyś premier – Jan Krzysztof Bielecki. A polscy posłowie uchwalali pod dyktando Żydów wszystkie ustawy, które naród polski pozbawiały dochodu. Był taki minister skarbu w III RP [Emil Wąsacz], który powiedział: „Ta ustawa zrobi z Polaków dziadów, będą grzebać w śmietnikach żeby przeżyć”. I nie mylił się proszę państwa. Nie byłoby dziś potrzeby podwyższania wieku emerytalnego i straszenia Polaków, że nie będzie komu na nich pracować i nie będzie emerytury. Zabrano narodowi największy dochód jaki państwo osiągało. Przeszło to w ręce cwaniaków, którzy w dodatku podkreślają – jak ciężko dla Polski pracują, a wy ich co kadencję wybieracie!

Więc ja nie bez powodu powiedziałam: „czy aby tylko Żydzi są winni obecnej sytuacji?” A powiem więcej. Czas rozkradania polskiej gospodarki już się skończył. Chyba, że przeforsują ustawę o prywatyzacji lasów państwowych. Bo to ich jeszcze boli że nie jest w ich rękach. Ale wątpię, bo Polacy budzą się pomału ze snu. Zaczął się natomiast jeszcze gorszy czas niż rozkradanie polskiego majątku. Zaczął się czas usuwania ze swej drogi ludzi, którzy w jakikolwiek sposób są przeszkodą, by całkowicie mieć władzę w swym żydowskim ręku. Jeśli by im się to udało to pozwolą wtedy żyć tylko tym z których będą mieć pożytek dla własnych interesów.

– Co w tej sytuacji robić? – spytał ktoś z głębi sali.

– Co robić? – powtórzyła. – Polacy to bardzo dziwny naród. Polakom to trzeba ‚do boląca’ dokuczyć. Tak by to bardzo boleśnie odczuli. Inne narody rozumieją zagrożenie szybciej, bez tych bolesnych doświadczeń. Wy jesteście inni. Ulegacie byle komu i wierzycie byle komu. Oddajecie władzę też byle komu, chociaż wiecie ile zła już wam wyrządzili ci co obdarzacie ich władzą i zaufaniem. U nas musi popłynąć morze krwi i zginąć wielu ludzi, żeby Polacy przejrzeli na oczy. Pytacie co zrobić w tej sytuacji. A jeśli powiem co zrobić to wiem, że tego na razie nie zrobicie, bo nie umiecie kalkulować i myśleć. Taka Islandia potrafiła zrzucić jarzmo międzynarodowych mafijnych karteli bankowych i pociągnęła do odpowiedzialności polityków, za zdradę narodu islandzkiego i państwa islandzkiego. Na czele z premierem tego kraju Geir Haarde. I był to rzeczywiście, pierwszy premier na świecie postawiony przed sądem za przyzwolenie na obrabowanie swego narodu i państwa przez międzynarodowe mafijne koncerny bankowe, co doprowadziło Islandczyków i Islandię na skraj bankructwa. I nie tylko premiera, posadzili na ławie oskarżonych ale i szefów banków takich jak Lehman Brothers i Goldman Sachs. Naród islandzki powiedział: „Ci co doprowadzili Islandię do takiego kryzysu, muszą spłacić sami te długi, bo nie naród je zrobił, a oni”. A u nas? U nas do tego na razie nie dojdzie, bo naród śpi snem błogim. Ale jak się obudzi to zemści się na tych co nie uciekną z Polski. W Polsce jest inna sytuacja niż w Islandii. Tam mało było Żydów. A tu co krok to niby-Polak ale wcześniej czy później wyjdzie z niego żyd.

Albin Siwak – „Chciałbym dożyć takich dni”

http://infonurt3.com/index.php?option=com_content&view=article&id=4846:albin-siwak–w-ciechocinku-na-cz-i&catid=34:zrdowie&Itemid=56

Źródło: https://konwentnarodowypolski.wordpress.com/2013/09/24/146/